Jak już pisałam, zbierane są środki na koncie Stowarzyszenia. Przede wszystkim musimy pomóc przed zbliżającą się zimą w Nepalu, która jest sroga. Klasztor jest nieogrzewany,
a chłopcy nie mają ani ciepłych ubrań, butów. O ciepłej kołderce i mięciutkiej podusi nawet nie marzą.
Zgromadzone środki zostaną przekazane do klasztoru, żeby tam na miejscu dokonać zakupów. Jak już wiecie, paczki z Polski „idą” baaaardzo długo, a zima za pasem. Poza tym, nie będzie trzeba płacić za paczki, dzięki czemu zakupy mogą być większe.
W najbliższym czasie bardzo chcielibyśmy odmalować pokoje chłopców. Są one
w tragicznym stanie, często zagrzybione, z odpadającą farbą. Chciałabym bardzo sama wziąć pędzel i wymalować im coś wesołego.
Na szczęście jest codzienny kontakt z lamą w klasztorze, więc Stowarzyszenie na bieżąco może kontrolować nie tylko jak się miewają chłopcy, ale również jak wydawane są fundusze.
Pod koniec lutego kilka osób z fundacji jedzie do klasztoru. Będą one nie tylko pomagać w codziennym życiu klasztoru ale bezpośrednio poznają swoich „adopcyjnych chłopców”.